Rozmowa z dr. inż. Zbigniewem Marszałkiem

„PRZEKŁADAĆ TEORIĘ NA PRAKTYKĘ…”

Rozmowa z dr. inż. Zbigniewem Marszałkiem, pracownikiem naukowym Akademii Górniczo-Hutniczej.

– Nie tak dawno obroniłeś pracę doktorską na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Inżynierii Biomedycznej AGH.
– Tak, w styczniu br.
– Emocje były?
– Nie mówię nie.
– Opadły już, mam nadzieję, i możemy spokojnie o tym porozmawiać. Kiedy czyta się twój życiorys, można zauważyć, że wspiąłeś się na kolejny szczebel naukowej drabiny. Jak się tam znalazłeś?
– Rzeczywiście trochę to drabinę przypomina. Szczebel najniższy to nasza tuchowska podstawówka, która ugruntowała moje zainteresowania elektrotechniką. Wziąłem udział w wojewódzkim konkursie technicznym z elektroniki i zostałem jego laureatem. W nagrodę uzyskałem prawo wstępu do dowolnej szkoły technicznej bez egzaminu.
– I wybrałeś Zespół Szkół Mechaniczno-Elektrycznych w Tarnowie.
– Tak – specjalność elektroniczne maszyny i systemy cyfrowe; uzyskałem tytuł technika elektronika.
– Dodajmy: z oceną celującą. Czego dotyczyła praca dyplomowa?
– Budowy serwera i sieci komputerowej w budynku szkolnym.
– A później podjąłeś studia w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Tarnowie.
– Kierunek elektrotechnika i elektronika, a specjalność – układy sterowania i systemy pomiarowe. Tu, jako pracę dyplomową, miałem za zadanie opracowanie sterownika bezszczotkowego silnika prądu stałego, która została oceniona na bardzo dobry. Uzyskałem tytuł inżyniera.
– Prawdopodobnie jesteś pierwszym absolwentem tej uczelni z tytułem doktora. A potem była i jest dotąd krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza.
– Tu już zaliczyłem kolejne dwa szczebelki. Najpierw magisterium na wymienionym wyżej wydziale, kierunek – elektrotechnika i specjalność – automatyka i metrologia i tu także doktorat. Trafiłem do zespołu prof. dr. hab. inż. Janusza Gajdy, zajmującego się pomiarami parametrów ruchu drogowego. Temat pracy magisterskiej…
– …którą obroniłeś z wynikiem bardzo dobrym…
-…brzmiał: „Interfejs graficzny systemu pomiaru parametrów ruchu drogowego” i stanowił niejako wstęp do tematu pracy doktorskiej, który jest jakby zawężeniem tej problematyki: „Analiza właściwości metrologicznych układów do detekcji osi pojazdów z wykorzystaniem czujników indukcyjnych pętlowych”.
– Uff!… Komu to służy i do czego?
– Już próbuję to przybliżyć: rozwijają się obecnie na świecie tzw. inteligentne systemy transportowe. Jednym z wielu mierzonych parametrów jest liczba osi pojazdu. Podstawą określenia liczby osi jest detekcja, czyli wykrywanie osi pojazdów będących w ruchu, co – najogólniej ujmując – wykorzystuje się do pomiaru prędkości, długości, odległości pomiędzy osiami czy automatycznej klasyfikacji pojazdów. Uzyskane wyniki pozwalają określać stan obciążenia sieci drogowej i służą do wspomagania sterowania ruchem. Ma to, rzecz jasna, wpływ na płynność ruchu drogowego, co na zatłoczonych drogach stanowi poważny problem. Można również precyzyjnie, dokładniej niż przy pomocy radaru, zmierzyć prędkość pojazdu. Dane statystyczne zebrane na takim stanowisku są cenną informacją dla administracji dróg, m.in. w celu usprawnienia sieci drogowej. Moim zadaniem było rozwiązanie problemu detekcji osi czujnikami pętlowymi – jak to zrobić.
– Czyli typowa praca badawcza… Trudno było?
– Cóż, łatwo nie było; na rozwiązanie problemu poświęciłem sześć lat badań. Wykorzystywałem specjalne stanowisko zbudowane na drodze krajowej prowadzącej z Mikołowa do Żor – jedyne działające wieloczujnikowe stanowisko do ważenia pojazdów w ruchu w Europie. Musiałem sobie zbudować specyficzne narzędzia badawcze, przeprowadzić liczne badania na zbudowanej bazie profili (4 000 pojazdów). Jestem autorem lub współautorem dziesięciu publikacji, związanych z tematem pracy, które ukazały się w Polsce i w czasopismach europejskich.


Na stanowisku badawczym

– Efekt?
– Bez przechwałki mogę powiedzieć, że znaczny. Wymyśliłem nowy algorytm detekcji osi pojazdów wykorzystujący dwa sygnały – profile R i X. Udowodniłem, że zastosowane przeze mnie czujniki wraz z układami kondycjonowania nowej generacji są o wiele efektywniejsze niż inne; ich skuteczność wynosi 98,8 – 100%, w przypadku osi podniesionych – 78%. Pętle indukcyjne są też tańsze i trwalsze. Rozwiązanie zostało uznane za oryginalne, nowatorskie i zgłoszone do Urzędu Patentowego; tam jednak procedury są długie, trwają kilka lat.
– Stąd wyróżnienie za tę pracę i jej obronę. Jest nadzieja, że twój system zostanie wprowadzony w życie?
– Trudno powiedzieć. Wyniki moich badań pozwalają teraz na wykonanie kolejnego kroku, którym powinno być zaprojektowanie urządzenia i uruchomienie fabrycznej produkcji.
– Zatem spełniłeś się jako inżynier, czyli osoba dokonująca praktycznych i użytecznych odkryć. Spotkałem się z twierdzeniem, że liczba inżynierów w Polsce nie przekłada się na postęp techniczny. Co o tym sądzisz?
– Uważam, że powołaniem inżyniera jest przekładanie teorii na praktykę. Istotnie, wielu polskich inżynierów zadowala się posiadaniem tytułu, nie traktuje go jako zobowiązania do czegoś więcej.
– Twoje badania wymagały – nazwijmy to tak – ślęczenia z nosem przy ziemi, co w dłuższej perspektywie staje się męczące. Podobno masz oryginalny sposób odreagowania …
– Można powiedzieć, że jest to przeciwieństwo ślęczenia z nosem przy ziemi –paralotniarstwo.
– Rzeczywiście przeciwieństwo!
– Kiedy już z niemałym wysiłkiem, bo plecak ze sprzętem waży kilkanaście kilogramów, wyjdę na szczyt, np. Szczebel w Beskidzie Wyspowym, wystartuję i płynę sobie w powietrzu, podziwiając piękne widoki (co potwierdzają dołączone tu zdjęcia), zapominam o czujnikach pętlowych…
– Potem jednak trzeba do nich wrócić, bo drabina, na której się znalazłeś ma jeszcze kilka istotnych szczebli i też w górę.
– No tak, habilitacja, na zrobienie której mam 8 lat.
– Powodzenia zatem!
– Dziękuję.

Rozmawiał Józef Kozioł