Fotografia to magiczne narzędzie potrafiące doskonale rozmywać granicę między rzeczywistością a iluzją. Przy doborze zdjęć do powstałego albumu ważniejsza dla Pana była ich wyrazistość czy atrakcyjność?
Rzeczywiście fotografia jest magiczną dziedziną życia. Często spotykam się z sytuacją, kiedy miejsce mało atrakcyjne dla wielu osób, przedstawione na fotografii wywołuje zachwyt. Dlatego, w moim odczuciu największym zadaniem fotografii jest pokazywanie miejsc w unikalny sposób. Przy wyborze fotografii do albumu nie chciałem powielać istniejących już kadrów i pokazywać danych miejsc w sposób dosłowny. Dlatego w albumie znajdziemy na przykład klimatyczne zdjęcia tuchowskich kościołów we mgle i o zachodzie słońca. Również przyrodę staram się pokazywać w nieoczy- wisty sposób. Fascynuje mnie, że ma ona wiele kształtów, wzorów i tekstur. W albumie chciałem pokazać wieloplanowość pól, wznie- sień, pagórków, a także związek między człowiekiem i przyrodą oraz to, jak one współgrają ze sobą.
Nie ukrywam, że bardzo często oglądam zdjęcia z Toskanii, która jest dla mnie źródłem inspiracji. Tamtejsze mgły i piękna gra światła inspirują mnie w kierunku niedosłowności w fotografii. W naszym regonie niestety brakuje takich rozległych pól, choć w Siedliskach jest jedno, które przypomina toskańskie.
W ostatnich latach fotografia bardzo się zdemokratyzowała, zanika podział na profesjonalną i amatorską. Amatorzy mogą nawet mieć łatwiej, gdyż nie muszą się liczyć z kuratorami i branżowymi instytucjami. Ceną tej demokratyzacji jest zalewanie odbiorców sztuki fotograficznej i tej ogólnie pojętej tak zwanymi fotośmieciami.
Wejście w życie fotografii cyfrowej spowodowało, że każdy, kto kupił aparat fotograficzny lub nawet telefon komórkowy może się czuć fotografem. To bezsprzecznie zdemokratyzowało fotografię, tym bardziej, że dzisiaj nie trzeba ukończyć żadnych uczelni czy kursów, aby być fotografem, nawet profesjonalistą. Dodatkowo Internet jest źródłem nieograniczonej wiedzy, która może nam pomóc w osiąganiu najlepszych wyników w tej dziedzinie. Sam chętnie z tego źródła korzystam, oglądam wiele tutoriali na YouTube, które krok po kroku pokazują, jak osiągnąć dany efekt. Aktualnie najwnikliwiej przyglądam się tutorialom poświęconym fotografii krajobrazowej. Z mojego punktu widzenia ważne są też portale fotograficzne, które umożliwiają ocenę zdjęć i dzielenie się opiniami i komentarzami na ich temat. One są chyba najbardziej pomocne w budowaniu własnej wiedzy o poziomie swojej fotografii. Dlatego bardzo często poddaję własne zdjęcia takiej ocenie. Jedno z nich znalazło się wśród czterdziestu najpopularniejszych zdjęć portalu 500px.com.
Dzisiejsza przestrzeń jest tak pojemna, że jest w niej miejsce na każdy rodzaj fotografii i wyłącznie jej jakość i przekaz determinuje to, jak dane zdjęcie zostanie ocenione i uznane lub nie za fotośmieci. Nie trzeba mieć nie wiadomo jak drogiego sprzętu, aby robić dobre zdjęcia. Przykładem niech będzie wystawa World Press Photo – jako widzowie nie skupiamy się na jakości fotografii, ale na jej przekazie, a sprzęt, choć w dużej mierze ułatwia pracę, to jednak ma drugorzędne znaczenie.
Fotografia newsowa jest powszechna. Coraz prężniej rozwija się fotoreporterstwo obywatelskie, bo np. będąc na spacerze możemy zrobić zdjęcie nieczystości wpuszczanych do rzeki i zaraz przesłać je do gazety. Jednak fotografia specjalistyczna zawsze będzie istnieć. I tutaj też ma Pan swoje osiągnięcia.
Swoją pasję fotograficzną rozpocząłem w 2001 roku od fotografii obywatelskiej. To właśnie wtedy nastała era pierwszych aparatów cyfrowych. Moim pierwszym aparatem był mały kompakt, na owe czasy „coś niesamowitego”, którym przez trzy lata zrobiłem bardzo dużo zdjęć dokumentujących życie mojej rodzinnej miejscowości, w tym również Tuchowa. Starałem się uwiecznić wszystkie uroczystości, więc dużo jeździłem z aparatem do różnych miejsc. Dzięki temu udało mi się nawiązać wiele znajomości, które do dziś cenię i podtrzymuję. Później, po zakupie pierwszej lustrzanki niestety ubyło mi wolnego czasu, aby kontynuować fotografię obywatelską, więc starałem się rozwijać w innych dziedzinach fotografii: reklamowej (produktowej), studyjnej, krajobrazowej, portretowej czy reportażowej. Jednak z tych wielu dziedzin moją ulubioną stała się fotografia krajobrazowa, przyrodnicza. Oczywiście nie chcę sobie przypisywać tytułu fotografa przyrody, bo daleko mi do tych specjalistów, którzy robią zdjęcia poszczególnym gatunkom zwierząt czy roślin, ale staram się pokazywać moje najbliższe okolice w taki sposób, na jaki nie każdy miałby czas i ochotę. Wykonanie takich zdjęć wymaga cierpliwości. Najdłużej w jednym miejscu siedziałem półtorej godziny i wcale mnie to nie znudziło, choć dosłownie jedynie obracałem się wkoło i robiłem zdjęcia. Ktoś mógłby pomyśleć, co ten wariat robi przez półtorej godziny w krzakach? Klęczy na kolanach i robi zdjęcia?! A mnie przez ten czas udało się zeksplorować obiektywem cały obszar. Bo w fotografii przyrodniczej chyba najcenniejsze jest to, że gdy się długo przebywa w jednym miejscu, można zobaczyć rzeczy i zjawiska, których normalnie nigdy byśmy nie zauważyli.
Czyli liczy się tak zwany „decydujący moment”. To sformułowanie powstało jako wyraz hołdu dla Henri Cartier-Bressona, uznawanego za guru światowej fotografii, który potrafił rzeczywistość uchwycić „na gorąco” i całą opowieść zamknąć w 1/250 sekundy. Czy łatwo jest wyjść w plener bez aparatu i równoczesnego poczucia, że właśnie wtedy może się przytrafić i bezpowrotnie umknąć taki decydujący moment?
Kiedyś fotograf DeGriff powiedział: „Zdarzają się chwile, gdy nie masz przy sobie aparatu i wówczas widzisz najwspanialszy zachód słońca lub najpiękniejszą scenę, jaką zawsze chciałeś zobaczyć. Nie przejmuj się tym, że nie możesz go sfotografować. Usiądź i rozkoszuj się tym widokiem”.
Często zdarza mi się żałować, że nie mam aparatu przy sobie, ale po to jest ta sztuka fotografii, aby nas uczyć cierpliwości i dążenia do celu. Musimy pogodzić się z faktem, że jeśli dzisiaj nie wykonaliśmy ‘tego’ zdjęcia, to przyjdzie nam jeszcze czekać na kolejną okazję. To jest motywujące. Zdarza mi się wiele razy wracać w to samo miejsce, choćby po to, żeby zrobić ten sam kadr w innych warunkach oświetleniowych czy atmosferycznych. Są osoby, które ignorując sens decydującego momentu wykonują bezmyślnie serię zdjęć nie zwracając uwagi na uchwycone osoby czy sytuacje. Ja staram się tego wystrzegać.
Z „decydującym momentem” znacznie łatwiej jest w fotografii studyjnej czy reklamowej, gdyż tutaj można zaplanować praktycznie każdy szczegół, czyli światło, kadr, kształt, postawę, minę. Reszta zależy od sprzętu i osoby z aparatem w dłoni. W fotografii reporterskiej, krajobrazowej i przyrodniczej niestety wszystko szybko przemija.
Dowodem na to, że obraz wyprzedza słowo, a jedno zdjęcie potrafi zastąpić tysiąc słów jest powodzenie oficjalnej i facebookowej strony miasta Tuchowa. W porównaniu z innymi miejscowościami mają one rekordową ilość odwiedzających. Wielu z tych gości wprost przyznaje, że po prostu lubi oglądać umieszczane tam zdjęcia.
Moim zdaniem Internet jest obecnie największym medium, które prześcignęło telewizję, radio, prasę, wszelkie foldery, katalogi czy albumy, dlatego gdy spotykam jakieś ciekawe zdjęcie, to od razu szukam w sieci jego autora. Chcę poznać inne zdjęcia tego twórcy, dowiedzieć się, jak je wykonał. A skoro ja tak postępuję, to wiem, że inni też przyglądają się fotografiom zrobionym przeze mnie. Dlatego umieszczanie zdjęć na stronach internetowych, na Facebooku, generuje pewien rodzaj satysfakcji, widząc ilość odsłoń czy polubień. Rzeczywiście główną treścią tuchowskiego fanpage’a są zdjęcia. Nie tylko moje, ale różnych osób z Tuchowa, które zajmują się fotografią. Współpracujemy z działem promocji Urzędu Miejskiego w Tuchowie i dzięki temu na stronie miasta możemy publikować nasze zdjęcia.
W Tuchowie nazwisko Chrzanowski to już marka kojarzona z fotografią. Niektórzy nawet sądzą, że jest Pan zatrudniony w Domu Kultury lub Urzędzie Miejskim na etacie fotografa.
Już kilkanaście lat robię zdjęcia Tuchowa i okolicy, więc wcale mnie nie dziwi, że jestem kojarzony z tymi instytucjami. Współpracujemy, jednak nigdy nie byłem w nich zatrudniony na etacie.
Z Wiktorem Chrzanowskim rozmawiała Elżbieta Moździerz
Tuchów 3 stycznia 2014 roku.
absolwent Politechniki Krakowskiej,
ukończył I stopień Państwowej Szkoły Muzycznej
w Tarnowie,
Dyrektor Biura Pogórzańskiego Stowarzyszenia Rozwoju w Tuchowie.
Fotografią zajmuje się od 2001 roku.
Swoje prace prezentował na kilku wystawach.
Jego zdjęcia można znaleźć na stronach internetowych:
www.wiktor.ch
www.chrzanowski.org
www.facebook.com/wiktor.chrzanowski