Rozmowa z Jagodą Madejczyk

Rozmowa z JAGODĄ MADEJCZYK , laureatką I nagrody Konkursu Literackiego Liberum Arbitrium – na opowiadanie – „O statuetkę sowy Tuchówki 2013” w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie”, tuchowianką, uczennicą pierwszej klasy Publicznego Gimnazjum w Tuchowie.

Jagodo, Twoje opowiadanie pt. „Jak mała Basia dzieci z czworaków uratowała” zwyciężyło w konkursie Liberum Arbitrium „O statuetkę sowy Tuchówki 2013” w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie” i znalazło się w wydanej drukiem dwuczęściowej antologii. Jurorzy docenili nie tylko Twoje sprawne posługiwanie się słowem pisanym, ale też dochowanie wierności miejscom i faktom historycznym. Dlaczego wybrałaś i zgłosiłaś do konkursu właśnie ten, a nie inny temat?
Myślę, że to głównie dzięki babci, która opowiedziała mi swoją historię z dzieciństwa. Opowiadanie jest o tym, jak to medalik z Matką Bożą Tuchowską uratował życie grupie nieodpowiedzialnie bawiących się dzieci. Pewnego razu mała Basia zgubiła medalik. Odnalazł się w dramatycznych okolicznościach, gdy drewniany wóz, który był ulubionym miejscem zabaw dzieci wraz z nimi w niekontrolowany sposób zaczął się staczać w przepaść i zawisł nad nią na dwóch brzozach. Na jednym z drzew dziewczynka zobaczyła coś błyszczącego. Okazało się, że to był ten jej wszędzie poszukiwany medalik.
Napisałam to opowiadanie, gdy byłam w VI klasie szkoły podstawowej. Myślałam, że może się przyda na jakieś wypracowanie w szkole lub właśnie na jakiś konkurs. Chciałam też zachować od niepamięci wydarzenie opowiedziane przez babcię.
Gdy mój tata znalazł w Internecie konkurs Liberum Arbitrium to pomyślałam o kilku różnych opowiadaniach, jednak w opinii taty i babci ta praca była najładniejsza i właśnie ona została zgłoszona do konkursu. Czyli można powiedzieć, że opowiadanie czekało na odpowiedni konkurs.

W dniu poprzedzającym uroczyste wręczanie nagród, podczas biesiady literackiej prezes Stowarzyszenia Liberum Arbitrium, pan Andrzej Szczepański udzielając praktycznych rad młodym literatom powiedział, że autorzy, którzy zabierają się za pisanie jakiegoś nowego dzieła powinni sobie wyobrazić, że to, co napisali muszą osobiście przeczytać na scenie teatralnej przed żywą publicznością. Powinni już na wstępie zastanowić się, czy mają czym zainteresować odbiorcę i czy gotowi są wziąć odpowiedzialność za jakość tekstu, pod którym się podpisują. Podczas gali Ty, jako jedyna miałaś możliwość publicznego odczytania fragmentu swojego opowiadania. Co wtedy czułaś?
Na początku trochę się denerwowałam i miałam lekką tremę, bo tak nagle, tuż przed galą dostałam własny tekst do przeczytania. Rzeczywiście własne słowa nie jest łatwo czytać przed publicznością. Łatwiej jest to robić z cudzymi tekstami, ale pomyślałam, że to jest mój tekst, sama go napisałam, znam go, wiem mniej więcej, w którym miejscu co się znajduje, więc na swoje możliwości próbowałam go odpowiednio intonować, czyli zaznaczać przecinki, akcenty. Raczej czułam się dumna.

Dorota Masłowska, która za swój niekonwencjonalny styl literacki otrzymała prestiżową nagrodę Nike i Paszport Polityki, a na wrześniowym festiwalu Talia 2013 w Tarnowie sztuka pt. „Paw Królowej” według jej książki o tym samym tytule zdobyła Grand Prix wyraziła się, że w dzisiejszych czasach łatwo jest być gwiazdą w mikroświecie kilkudziesięciu znajomych na Facebooku na zasadzie: kupiłam 1,5 kg porów – 17 osób lubi to.
Dlaczego chce Ci się zajmować swój wolny czas na pisanie opowiadań zamiast spędzać go na Facebooku?

Piszę opowiadania, bo po prostu lubię to robić i to mi się podoba. Jak mam jakiś pomysł, to nie mogę z nim czekać do momentu aż gdzieś, kiedyś się przyda tylko od razu piszę. Lubię też wczuć się w jakąś postać. Na przykład ty nie masz jakiejś możliwości a ta postać ją posiada. Mam napisanych dużo opowiadań, można nawet powiedzieć, że cały katalog. Facebooka oczywiście mam, ale rzadko go używam, jeżeli już to żeby zapytać się o zadanie, bo tam na czacie są wszyscy.

A może prowadzenie literackiego bloga jest dla Ciebie?
Jakiś czas temu współpracując z innymi internautami założyłam jednego bloga, ale nie zyskał powodzenia i szybko mi się znudził. Ludzie byli mało aktywni i mnie się też już nie chciało tam pisać. Wolę poświęcić ten czas na pisanie nowych opowiadań.

Specjaliści od psychologii twierdzą, że właściwie to można współczuć dzisiejszej młodzieży, która pod wpływem natłoku wiadomości z Internetu jest zagubiona i rozedrgana. Recepty na ten problem upatrują w czytaniu tradycyjnych książek o ulubionej tematyce np. fantasy. Czy podzielasz tę opinię?
Nie wiem czy duża część młodzieży jest zainteresowana czytaniem książek, ale moi znajomi faktycznie czytają. W mojej klasie raczej wszyscy przynajmniej od czasu do czasu lubią czytać i to nie tylko lektury. Często koleżanki polecają mi książki a potem wymieniamy się opiniami.

Czy Twoim zdaniem współczesna literatura dla młodzieży jest wystarczająco dobra, czy może szybko się dezaktualizuje i młody czytelnik niechętnie po nią sięga?
Współczesna literatura dla młodzieży jest raczej dobra. Niektóre książki są naprawdę mądre i chociaż często są napisane potocznym językiem to jednocześnie wnoszą jakieś wartości. A przykładowo „Ania z Zielonego Wzgórza” która już jest starszą literaturą nadal jest chętnie czytana. Lektura „Tomek w krainie kangurów” też jest bardzo fajną książką. Oczywiście są też książki, w których faktycznie są głupoty, więc to zależy, kto je napisał i jak wymagający jest czytelnik.

Sądzisz, że Twoje opowiadanie „Jak mała Basia dzieci z czworaków uratowała” zainteresuje szerszego czytelnika a nie tylko jurorów konkursu?
Dałam koleżance egzemplarz antologii, w której znajduje się to opowiadanie. Mówiła, że jej się podoba, że tekst jest zrozumiały i „całkiem do przeczytania”. Jednak wiem, że każdy może mieć na jego temat własną opinię.

Wyobraźnia literacka nie zadziała bez niezbędnego zasobu wiedzy. Jak Twoje zainteresowania jej służą?
Dużo moich opowiadań jest związanych z końmi. Mam już pewne doświadczenia i przygody dotyczące jazdy konnej, która jest moim hobby. Z kolei gdy przykładowo chcę opisać zachód słońca nad morzem lub jakieś egzotyczne kraje, to aby zanadto nie fantazjować opieram się na wspomnieniach z podróży.
Dotychczas nie miałam w szkole ścisłych przedmiotów, chemii, geografii, biologii. Być może teraz w opowiadaniach będę mogła się posłużyć wiadomościami z tych dziedzin. Czasami miewam równocześnie pomysły na kilka opowiadań, a innym razem pod wpływem jakiegoś impulsu po prostu siadam i piszę coś nowego. Bywa też, że przez tydzień nie mogę niczego wymyślić albo wychodzą mi beznadziejne teksty. Wtedy robię sobie przerwę i nie piszę na siłę a po paru dniach znowu rodzi się jakiś ciekawy pomysł, choćby o króliku, którego mam w domu, a o którym jeszcze nie pisałam. Może niedługo na jego temat coś się pojawi?

Jesteś wzorem dla obu młodszych sióstr, z których starsza też już zaczęła pisać opowiadania. Czy ta pasja jest „zaraźliwa”?
Niektóre koleżanki też podejmują próby literackie i też już piszą. Ich opowiadania zazwyczaj są przygodowe, czasem fantasy lub związane ze zwierzętami, bo jak ktoś nie ma możliwości posiadania żywego zwierzątka w domu to fantazjuje, że je ma i np. wychodzi z psem na spacer. Z tymi koleżankami wymieniamy się opiniami, omawiamy błędy, sugerujemy wprowadzenie zmian.

Siedmiu niezależnych jurorów Liberum Arbitrium podołało gigantycznemu wyzwaniu i oceniło 282 prace 276 autorów. Przyznano nagrody w dwóch kategoriach: „Ogólnej”, oraz w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie”, w której właśnie Ty zdobyłaś pierwsze miejsce. Warto wspomnieć, że pozostałe nagrodzone i wyróżnione prace zostały napisane przez świetnie wykształcone osoby dorosłe. Jak w tym kontekście Twoja nagroda jest postrzegana prze rodzinę, rówieśników?
Wszyscy rówieśnicy raczej dobrze odebrali tę nagrodę. Koleżanki gratulowały mi i nie były zazdrosne, bo może następnym razem im też się uda. Myślę, że na moim przykładzie zobaczyły, że warto pisać i próbować swoich sił w konkursach. Rodzina cieszy się razem ze mną i oczywiście gratuluje mi sukcesu.
Na pewno część nagrody pieniężnej przeznaczę na książki i jazdę konną.

Głównym elementem nagrody Stowarzyszenia Liberum Arbitrium, które za cel sobie obrało wspieranie i promowanie początkujących artystów pióra jest umieszczanie ich nagrodzonych prac w prawdziwej, drukowanej książce. Gdy w antologii znalazło się Twoje opowiadanie przyznałaś, że przeszło Ci przez myśl, że to jest Twój debiut literacki. I co teraz?
Kiedy byłam uczennicą szkoły podstawowej to polonistka, pani Renata Gąsior podsuwała mi konkursy szkolne. Konkurs Liberum Arbitrium znalazł mój tata w Internecie. Teraz już na własną rękę szukam konkursów. Jeśli jakiś temat mi się spodoba a ja mam fajny pomysł to piszę całkiem nowy tekst. A jeśli mam już wcześniej napisane gotowe opowiadanie, które pasuje do tego tematu to dokonuję w nim poprawek, aby je zaadaptować do wymaganej tematyki. Staram się zawsze pisać tylko na jeden konkurs, bo na kilka jednocześnie chyba nie „wyrobiłabym się” czasowo. Jestem pewna, że nadal będę pisać opowiadania na różne konkursy, bo chcę się w ten sposób rozwijać. Już teraz upatrzyłam sobie kolejny o bardzo ciekawym temacie…
Po skończeniu gimnazjum chciałabym się dostać do I Liceum Ogólnokształcącego w Tarnowie, gdyż w tej szkole nauczanie języka polskiego jest na wysokim poziomie. Ale to dopiero za dwa lata.

Z Jagodą Madejczyk rozmawiała Elżbieta Moździerz.
Tuchów, 10 października 2013roku.

Jagoda Madejczyk
Uczennica I klasy Publicznego Gimnazjum w Tuchowie.
Laureatka ogólnopolskiego konkursu „Dalsze losy królewny
Śnieżki”.
Wyróżniona w konkursie literackim „Na tatrzańskim szlaku”.
Laureatka I nagrody w konkursie literackim Liberum
Arbitrium w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie”.