W dniach 27-29 września 2013 roku na zaproszenie Stowarzyszenia Liberum Arbitrium, które ogłosiło V Międzynarodowy Konkurs Literacki – na opowiadanie – „O statuetkę sowy Tuchówki 2013” gościliśmy w Tuchowie 30 autorów nagrodzonych i wyróżnionych prac, które znalazły się w dwuczęściowej antologii.
Przedstawiamy rozmowę, którą Elżbieta Moździerz przeprowadziła z paniami:
Marzeną Ryłko z Jaworzna, autorką opowiadania pt. „Bławatek”, które zdobyło II miejsce w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie”,
Mariolą Kruszewską z Mińska Mazowieckiego, której opowiadanie pt. „Jabłoń” zwyciężyło w „Kategorii Ogólnej” konkursu,
Justyną Lewandowską z Warszawy, autorką opowiadania pt. „Anioł i dziewczyna”, które zajęło III miejsce w „Kategorii Ogólnej”,
Iwoną Bińczycką – Kołacz z Krakowa, która dzięki opowiadaniu pt. „Dziewczyna w kożuchu” zajęła III miejsce w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie”,
oraz tuchowianką, Jagodą Madejczyk – laureatką I miejsca w kategorii „Opowiadanie o Tuchowie”.
W jaki sposób dowiedziały się Panie o konkursie Liberum Arbitruim?
M. Ryłko: Oczywiście z Internetu. Jest taka strona, na której są wszystkie aktualne konkursy literackie. Po prostu zajrzałam tam i zainteresował mnie ten konkurs.
M. Kruszewska ze statuetką za I miejsce
M. Kruszewska: Interesuję się literaturą. Prowadzę forum literackie ”Ogród Ciszy”, którego jestem współzałożycielką i jako administrator „biegam” po Internecie, szukam konkursów, w których nasi forumowicze mogliby wziąć udział. W niektórych sama uczestniczę z tym, że ja raczej piszę wiersze a nie opowiadania.
J. Lewandowska: Śledzę konkursy literackie. Gdy na mojej ulubionej stronie internetowej, na której zgromadzone są wszystkie aktualne konkursy spodoba mi się któryś, wtedy decyduję się na wzięcie w nim udziału. W ciągu ostatniego roku brałam udział w kilku (bywało, że równocześnie) konkursach na opowiadanie.
I. Bińczycka-Kołacz: Ostatnio piszę dosyć dużo opowiadań a nawet powieści. W związku z tym przeglądam strony internetowe w poszukiwaniu nowych konkursów, w których mogłabym sprawdzić swoje umiejętności. W jednym z nich, zorganizowanym przez Wydawnictwo „Novae Res” z Gdyni na literacki debiut roku zostałam zakwalifikowana do pierwszej piątki, a w styczniu 2014 roku to wydawnictwo wypuści na rynek moją konkursową powieść pt. „Znak ostrzegawczy”. Dużo wcześniej moje opowiadanie zajęło piąte miejsce w konkursie portalu kulturalno – literackiego „Szuflada net”. To mnie zachęciło do spróbowania sił w innych konkursach, w tym również w konkursie Liberum Arbitrium.
A Ty Jagodo?
J. Madejczyk: Konkurs Liberum Arbitrium znalazł mój tata w Internecie. Trochę mnie namawiał, ale to raczej ja sama chciałam wziąć w nim udział. Od kiedy nauczyciele zaczęli nas informować o różnych, niektórych szkolnych a niektórych ogólnopolskich konkursach literackich, to ja w nich uczestniczę, czyli chyba od IV klasy szkoły podstawowej.
Co Was skłoniło do wzięcia udziału właśnie w tym konkursie?
M. Ryłko: Moja mama pochodzi z Małopolski, więc ma to związek z moimi korzeniami rodzinnymi, o których ostatnio dużo myślę. Weszłam na stronę Tuchowa, na której jest mnóstwo zdjęć przedstawiających miasto o różnych porach dnia i roku. Ich nastrój zrobił na mnie ogromne wrażenie. Później poczytałam o Tuchowie i stowarzyszeniu Liberum Arbitrium. Gdzieś po tygodniu zrodził się pomysł na opowiadanie związane z obrazem Matki Bożej Tuchowskiej. Tak więc najpierw był Tuchów, a potem opowiadanie.
M. Kruszewska: To był impuls. Ponieważ dwa lata temu za zdobycie jednej z głównych nagród Liberum Arbitrium wydało książkę z moją poezją, to pomyślałam, że może opowiadanie też potrafię napisać? Może zaryzykuję i wyślę na konkurs? Może jakieś wyróżnienie zdobędę i będę miała okazję ponownie przyjechać do Tuchowa? Tytuł konkursu „O statuetkę sowy Tuchówki” bardzo przyjemnie mi się kojarzył, więc – nie wiem, czy powinnam o tym mówić – usiadłam i napisałam jak dotychczas moje jedno, jedyne opowiadanie na konkurs. Nie wiem, czy to, że od razu zdobyłam pierwszą nagrodę nie jest jakimś znakiem od Boga, aby pójść w tę stronę…
J. Lewandowska: Konkurs sprawił, że zainteresowałam się samym Tuchowem. Doszłam do wniosku, że to piękne i ciekawe miasto. Zastanawiałam się czy może napisać coś o Tuchowie, jednak to byłoby zbyt trudne zadanie, ale gdy zobaczyłam, że konkurs jest pod patronatem również Klasztoru OO Redemptorystów, a ja mam fajny pomysł na opowiadanie z aniołem w roli głównej, to stwierdziłam, że właśnie takie opowiadanie napiszę.
I. Bińczycka-Kołacz: Na pewno nie miałam gotowego opowiadania. Gdy przeczytałam, że w konkursie jest też kategoria o Tuchowie to weszłam na portal główny miasta. Zwłaszcza na zdjęciach Tuchów bardzo mi się spodobał, więc sięgnęłam do historii, kultury, przeczytałam różne internetowe artykuły. Powstało pytanie jaką fabułę umieścić w tej miejscowości? No i przyszedł taki pomysł na dziewczynę w kożuchu… Oczywiście bohaterowie opowiadania są fikcyjni.
J. Madejczyk : Zdecydowałam się na udział właśnie w tym konkursie, ponieważ konkurs był „na miejscu” i zachęciła mnie również nagroda. Chciałam też, aby historia mojej babci została zapisana na dłużej.
Jaką wartość w porównaniu z innymi ma nagroda Liberum Arbitrium?
M. Ryłko i J. Madejczyk ze statuetką
M. Ryłko: Kiedyś brałam udział w konkursie na opowiadanie kryminalne, ale stwierdziłam, że co innego się lubi a co innego umie robić. Z kolei w maju, w Teatrze Powszechnym w Warszawie odbyła się premiera mojej sztuki pt. „Pro An(n)a”. Może się wydawać, że stolica, że teatr to jest ogromny sukces, ale ja naprawdę tego nie stopniuję. Nie traktuję nagród w kategoriach, że ta w Warszawie jest ważniejsza, a ta tuchowska mniej ważna. Sukces to sukces.
Tutaj fajne było to, że niejako weszłam w klimat Tuchowa zanim do niego przyjechałam. Te małopolskie widoki, te pola i inne elementy które zobaczyłam naprawdę bardzo mi się skojarzyły z dzieciństwem.
M. Kruszewska: Gdy dostałam informację, że można się zapoznać z wynikami konkursu to weszłam na stronę i zaczęłam od dołu sprawdzać nazwiska. Gdy zobaczyłam swoje na samym końcu, tzn. na pierwszym miejscu to, szczerze mówiąc popłakałam się. Z tych emocji i z tego szczęścia i z tego niesamowitego poczucia, że „coś jest!” To jest dla mnie ogromna mobilizacja, ogromny „kop”, żeby jednak coś robić. Taka nagroda dodaje skrzydeł tym bardziej, że jest to moja jedyna nagroda za prozę.
W naszym małym, poetyckim światku konkursów jest bardzo dużo. Niektóre są bardziej prestiżowe i tam warto się pokazać, gdyż na nich pojawiają się tuzy współczesnej poezji. Natomiast tutaj, w Tuchowie prace oceniają ludzie znający się na literaturze i w tutejszym konkursie też warto brać udział.
J. Lewandowska: Do tej pory miałam jakieś wyróżnienia i publikacje w Internecie, jednak zobaczyć książkę, wziąć ją do ręki…To jest niesamowite przeżycie. Dla mnie jest to ważna nagroda właśnie ze względu na to, że moje opowiadanie po raz pierwszy ukazało się drukiem.
I. Bińczycka-Kołacz odbiera nagrodę
I. Bińczycka-Kołacz: Książka z moją powieścią pt. „Znak ostrzegawczy” zostanie wydana przez Novae Res z Gdyni w styczniu, więc opowiadanie „Dziewczyna w kożuchu” stało się moim debiutem literackim. Do tej pory w innych konkursach byłam poza pierwszą trójką. Wiemy, że na tutejszy konkurs wpłynęło bardzo dużo prac (282 prace 276 autorów – przyp. E.M.), więc to miejsce na podium jest sukcesem, który dodaje mi wiary w siebie i zachęci mnie do dalszego pisania.
J. Madejczyk: Bardzo się cieszę, bo tyle prac było zgłoszonych do konkursu a ja zdobyłam pierwsze miejsce! Tuchowska nagroda w miejscu, w którym się urodziłam i mieszkam jest dla mnie ważniejsza od innych nagród. To jest sukces i zaszczyt. Mam dwie młodsze siostry, z których jedna też już próbuje coś pisać, więc chyba jestem dla nich wzorem.
Czy znalezienie się w antologii, prawdziwej, drukowanej książce coś daje?
M. Ryłko: Tak naprawdę ma to prozaiczne znaczenie, bo mogę książkę dać rodzicom i teściom, czyli osobom, które wiedzą, że piszę. Na premierze mojej sztuki teatralnej byłam tylko z mężem, a inni nie mieli świadomości mojego sukcesu. Teraz będzie pierwsza okazja, aby bliski mi czytelnik spotkał się z moją twórczością w formie fizycznej, drukowanej na papierze książki a nie z wydrukiem komputerowym. Na pewno rodzice i teściowie przeczytają całą antologię a nie tylko moje opowiadanie. Książka, jako pamiątka pozostanie na zawsze. To jest fantastyczne!
Pierwsza część antologii
M. Kruszewska: Książka przetrwa. Posiadanie jej w domu, pokazanie przyjaciołom, rodzinie (spójrzcie – wasza mamusia) jest takie magiczne…Tego nie zastąpi Internet. Byłam w szoku, gdy zobaczyłam, że cała antologia zyskała tytuł od mojego opowiadania pt. „Jabłoń”. Gdy jechałam do Tuchowa to mówiłam do męża: wiesz, gdybym napisała więcej opowiadań to dałabym im tytuł „Jabłoń i inne opowiadania”. Gdy pan Kazio (Karwat – przyp. E.M.) przyniósł książkę, spojrzałam na tytuł…”Jabłoń i inne opowiadania”! Jeszcze większym szokiem było dla mnie to, że na okładce antologii widnieje owocująca jabłoń.
J. Lewandowska: Marzyłam o tym, żeby coś mojego ukazało się w formie drukowanej. Książkę można podarować znajomemu. Antologia bardzo mi się podoba. Myślałam, że będzie ona miała bardziej broszurową formę, a to jest taka prawdziwa, pięknie wydana książka.
I. Bińczycka-Kołacz: Zobaczyć swój tekst w książce wśród tekstów innych autorów z całej Polski, których się nie znało (i to na trzeciej, nagrodzonej pozycji) to jest naprawdę niesamowite przeżycie. Wszyscy byliśmy zaskoczeni, że na końcu książki umieszczone są kolorowe zdjęcia Tuchowa, które razem z opowiadaniami tworzą harmonijną całość. Książka jest naprawdę bardzo ładnie wydana.
J. Madejczyk: Nigdy wcześniej moje opowiadania nie były rozpowszechniane w formie książkowej. Jeśli już zdobyłam w jakimś konkursie pierwsze miejsce to zawsze otrzymywałam dyplom. Teraz przeszło mi przez myśl, że to jest mój debiut literacki.
Dlaczego zdecydowały się Panie na osobisty przyjazd do Tuchowa?
M. Ryłko: Bo zakładałam, że będzie fajnie, że będzie okazja spotkać się, porozmawiać i wymienić doświadczenia z innymi autorami. Nie myliłam się. Gdy poznałam termin tuchowskiej uroczystości to od razu mąż zarezerwował sobie urlop. Dlaczego mielibyśmy nie przyjechać, skoro była okazja zobaczyć Tuchów i przeżyć coś fajnego? Jedyną przeszkodą mogło być nagłe zachorowanie dziecka.
M. Kruszewska: Mam doświadczenie sprzed dwóch lat. Wiedziałam, że tutaj jest niepowtarzalna atmosfera. Tutaj są ludzie, którzy myślą podobnie jak ja. Bywam na różnych galach, rozdaniach nagród. Bardzo często są to takie oficjalne akademie. To oczywiście jest przyjemne, ale my, nagrodzeni siedzimy gdzieś tam wśród publiczności i nie mamy możliwości tak, jak tutaj usiąść razem przy stole, przy herbacie i zwyczajnie pogadać, pochodzić, zintegrować się. Dziękuję organizatorom za taką formułę spotkań.
J. Lewandowska podczas zwiedzania Skamieniałego Miasta
J. Lewandowska: Bardzo lubię zwiedzać nowe miejsca w Polsce a tutaj nigdy nie byłam i pewnie nigdy nie zajrzałabym do Tuchowa, gdyby nie ta nagroda. Okazało się, że to bardzo ciekawe i warte zobaczenia miasto. Nigdy też nie byłam w gronie innych pisarzy amatorów. To bardzo wartościowe doświadczenie. Prawdopodobnie gdyby wręczanie nagród sprowadzało się do samej gali to nie zdecydowałabym się na przyjazd.
I. Bińczycka-Kołacz: Chciałam osobiście przeżyć ten zaszczyt, to wyróżnienie. Chciałam też osobiście poznać osoby, które współtworzyły tę antologię. Pierwszy raz uczestniczę w takim spotkaniu, na którym z innymi autorami dzielimy się spostrzeżeniami, pomysłami i cennymi informacjami. Na pewno wymienimy się adresami mailowymi i wierzę, że uda się nam podtrzymać kontakt. Byłam zdziwiona, że mogły tutaj przyjechać całe rodziny z dziećmi. To też bardzo mi się podoba, a to, że z Krakowa nie jest daleko też było czynnikiem, który brałam pod uwagę.
J. Madejczyk: Myślę, że gdybym miała jechać po odbiór nagrody daleko poza Tuchów, to rodzice by mnie tam zabrali. Oczywiście, gdyby to był weekend i nie mielibyśmy jakichś ważniejszych obowiązków czy większych uroczystości.
Antologia opowiadań
Prezes Stowarzyszenia Liberum Arbitrium pan Andrzej Szczepański poprosił wszystkich autorów opowiadań, które znalazły się w antologii o napisanie krótkich notek o sobie. Oto, co same o sobie napisały moje rozmówczynie:
Marzena Ryłko: Ur. 20. 08. 1984r w Sosnowcu, absolwentka filologii polskiej w Katowicach. Kobieta pracująca, niedoświadczona mama, spełniona żona. Lubię czytać, gotować, podróżować, myśleć o rzeczach, które się nigdy nie wydarzą. Brak dokonań o których warto tu wspomnieć 🙂
Mariola Kruszewska: Poetka z Mińska Mazowieckiego, współzałożycielka forum literackiego „Ogród Ciszy”. Debiutowała tomikiem poetyckim „Bywam Kobietą” wydrukowanym przez Liberum Arbitrium (2011).
Justyna Lewandowska (Majdańska): Z wykształcenia psycholog i pedagog. Pisze humoreski i fantasy. Pracuje głównie z dziećmi i maluchami. Z nimi właśnie wygrała konkurs na książeczkę promującą czytelnictwo wśród najmłodszych.
Iwona Bińczycka-Kołacz: Doktor nauk humanistycznych, współredaguje gazetę Puls Regionu – Michałowice Małopolskie, dyrektor biura Bractwa św. Jakuba w Więcławicach Dworskich. Wkrótce ukaże się jej debiutancka powieść „Znak ostrzegawczy”.
Jagoda Madejczyk: Mieszkam w Tuchowie, jestem uczennicą pierwszej klasy gimnazjum. Jestem laureatką ogólnopolskiego konkursu literackiego „Dalsze losy królewny Śnieżki”. Zdobyłam wyróżnienie w konkursie literackim „Na tatrzańskim szlaku”. Interesuję się książkami i zwierzętami, jeżdżę konno.
Z autorkami nagrodzonych opowiadań rozmawiała Elżbieta Moździerz
Tuchów 28-29 września 2013 roku.
Ps. Bardzo żałuję, że ze względów objętościowych tego wywiadu nie mogłam porozmawiać z innymi osobami, których opowiadania znalazły się w antologii. Wiem, że każda z nich to osobowość z sukcesami zawodowymi i literackimi.
Na adres Liberum Arbitrium przyszły podziękowania:
„Dziękuję Wam, że wyciągnęliście mnie z domu, że poznałam Sanktuarium i ciekawych ludzi. A takich jak ja, czyli emerytos, trzeba wyciągać z domowych pieleszy, prowokować do udziału w przedsięwzięciach intelektualnych. Wtedy i „trudne” słowa znajdą się w tekście. Chociaż, wzorem Prusa, Dąbrowskiej, Nałkowskiej im prostszy język, tym doskonalszy. To język przeźroczysty, nie obciążający zwłaszcza małej formy, jaką jest esej czy opowiadanie. Genia Światłoń.”
„Chciałabym jeszcze raz pogratulować wszystkim organizatorom Konkursu Literackiego wspaniałego przygotowania imprezy oraz podziękować za bardzo ciepłe przyjęcie z jakim spotkaliśmy się w Tuchowie. Mam nieodparte uczucie, że to właśnie dzięki takim ludziom jak Wy, dzięki Waszym inicjatywom rozwija się polska Kultura. Tuchów wywarł na nas duże wrażenie – to przepiękne stare miasto, które posiada niezwykle przyjazną atmosferę! W drodze powrotnej mieliśmy z mężem okazję poznać również okolice Tuchowa. Zachwycił nas rynek z Zakliczynie i prastary kościółek w Lipnicy Murowanej. Myślę, że od tej pory będziemy często odwiedzali Tuchów i jego okolice. Pozdrawiam serdecznie, Anna Kierczak.”
„Chciałam podziękować w imieniu moim i mojej rodziny za możliwość uczestniczenia w finale konkursu. Szczególnie dziękuję za to, że dane mi było spotkać tak wielu ciekawych ludzi. Ten weekend na długo pozostanie w mojej pamięci. Szczególne podziękowania oczywiście dla panów Andrzeja i Kazimierza, ale pamiętam w podziękowaniu o wszystkich, dzięki którym to spotkanie mogło się odbyć. Marzena Ryłko.”