LUBOSZ KARWAT – autor projektu kamiennej mozaiki na Rondzie Mogilskim w Krakowie, tematycznie nawiązującej do ulubionych roślinnych motywów w twórczości Stanisława Wyspiańskiego, koordynator prac i jej współtwórca.
Rondo Mogilskie w Krakowie to nie tylko jeden z najważniejszych punktów komunikacyjnych miasta, ale też miejsce, w którym ruiny powstałego w połowie XIX wieku fortu „Lubicz”, wchodzącego w skład Twierdzy Kraków spotykają się z infrastrukturą XXI wieku. Między nimi zaistnieje sztuka. Kamienna mozaika, tematyką nawiązująca do twórczości Stanisława Wyspiańskiego niejako stanie się pomostem między tamtymi a obecnymi czasami. Skąd taki pomysł i czy trudno było przekonać krakowskich decydentów do zaakceptowania projektu?
Pomysł, aby zorganizować dużą, mozaikową imprezę zrodził się kilka lat temu, gdy z redakcją Nowego Kamieniarza organizowaliśmy w Poznaniu pierwsze w Polsce tego typu warsztaty. Wtedy już wiedziałem, że chciałbym podołać wszelkim technicznym wyzwaniom, ale jeszcze nie wiedziałem jaki temat, z kim i gdzie przyjdzie mi realizować. Rok temu, podczas gali związanej z wręczeniem nagrody za wyróżnienie w konkursie na reportaż im. Maćka Szumowskiego poznałem przewodniczącą krakowskiej Rady, panią Małgorzatę Jantos. To właśnie ona zaproponowała Rondo Mogilskie. Wspólnie uznaliśmy, że można tam zrobić coś dużego i zamienić rondo w plenerową galerię. Od początku wiedzieliśmy, że w tamtej przestrzeni oprócz mozaik muszą również zaistnieć mogące pokryć dużą powierzchnię, tańsze i szybsze w wykonaniu murale. Niebawem przedstawiłem swoich sponsorów i ruszyła cała bardzo skomplikowana biurokratyczna machina. Osobiście musiałem przekonywać do pomysłu 5-6 różnych komisji, przed którymi kolejno prezentowałem projekt. To trochę trwało, gdyż każda z komisji osobno musiała wydać pozwolenie. Jednak dzięki sile argumentacji i determinacji pani M. Jantos sukcesywnie pokonywaliśmy kolejne przeszkody. Przykładowo plastyk miejski na początku nie był przekonany do projektu, gdyż jak twierdził, nie chciał na rondzie „łazienki z kafelek”.
W 2012 roku, czyli przed pierwszą edycją imprezy, rondo jeszcze było objęte gwarancją. Szczęśliwie dla nas gwarant, mimo że na początku miał obiekcje też udzielił nam pozwolenia.
Następne pozwolenia otrzymaliśmy m.in. od wojewódzkiego konserwatora, firmy budującej obiekt i przedstawiciela krakowskiej kultury. Ostatecznie wszystkie formalności, od pomysłu do realizacji, udało się nam załatwić w pół roku.
Przy tegorocznej II edycji mamy do ułożenia 85 metrów kw., czyli czterokrotnie więcej niż w roku ubiegłym. Przybyło nam też kilku sponsorów i patronów medialnych. Ponadto wspieramy ogólnopolską akcję pod nazwą „Ratujemy mozaiki”, której inicjatorami są firma Paradyż oraz Fundacja Architektury z Warszawy. Akcja ta rozpoczęła się w Łodzi, a polega na dokumentowaniu jeszcze istniejących mozaik powstałych w okresie PRL. Również członkowie Stowarzyszenia Polskich Artystów Mozaiki (któremu przewodniczę) wspierają tę akcję. Kino Kijów, samo posiadające 2 mozaiki wymyśliło hasło „Mozaiki trzymają się razem”. Wspólnymi siłami zamierzamy niebawem zorganizować wystawę krakowskich mozaik z tamtych czasów, które wciąż nie będąc objęte ochroną konserwatorską zagrożone są bezpowrotną likwidacją.
W polskiej sztuce – w przeciwieństwie do włoskiej czy hiszpańskiej nie ma wielkich tradycji tworzenia mozaik. Czy ta, która ozdobi krakowskie rondo wniesie coś nowego w tę dziedzinę?
Za czasów PRL mozaika była dość modna, gdyż budującym doskwierał deficyt materiałów. Wyklejano więc ściany wszystkim, co było dostępne (szkło, lustra, butelki, talerze, kamienie itp.). Obecnie prawdziwie estetyczna mozaika ze względu na dość duże koszty jej tworzenia nie jest tak popularna jak choćby w Turcji, USA czy Wielkiej Brytanii, ale ja jeżdżąc na różne eventy czy branżowe targi staram się ją promować. Spotykam czasem podobnych do mnie zapaleńców i myślę, że odtwarzanie mody na mozaikę coraz lepiej nam wychodzi. Specjalizuję się w specyficznej technice florenckiej „pietra dura” polegającej na graniu plamami. O ile w antycznej technice tessery (kosteczki) układa się „pikselami”, to ta metoda skupia się na odpowiednim dobieraniu światła i dopiero za pomocą precyzyjnie dociętych kamiennych płytek oddaje się obraz. Technika florencka jest niemalże zapomniana, gdyż w całości jest wykonywana ręcznie, co zwiększa trudność i zajmuje więcej czasu. Trzeba umiejętnie dobierać kamień, wykorzystywać jego naturalne przerosty i przebarwienia.
Współcześnie praktykuje się też unowocześnioną wersję tej techniki polegającą na wykorzystywaniu specjalistycznych noży wodnych, precyzyjnie wycinających żądane kształty elementów. Jednak maszyna, nawet komputerowo programowana nie umie „bawić się kamieniem”. Dlatego ja unikam tej metody i wszystko robię ręcznie. Moja tuchowska pracownia jest jedyną w Polsce i naprawdę nieliczną w Europie posługującą się pietra durą. Równocześnie staram się wymyślać coś nowego. Odkryłem, że mozaika wygląda żywiej, gdy szczelin nie wypełnia się mastyksem zmieszanym z pyłem kamiennym, lub innymi fugami. Teraz klientom polecam mozaikę bezfugową, celowo zrobioną z większymi szczelinami. Eksperymentuję też z przestrzennością kamienia – bawię się światłocieniem. Gdy jedne elementy są wklęsłe, a inne bardziej wypukłe, to mozaiki, zwłaszcza przy bocznym świetle wspaniale „żyją” i nie nudzą oglądających. Nie lubię polerowanego kamienia, bo gdy wszystko błyszczy, to gubi się jego naturalne piękno. Z tego względu często antykuję kamień, czyli postarzam go. Ukazuje się wtedy prawdziwy urok każdego jedynego, oryginalnego kamyczka.
Mozaika na rondzie jest układana techniką bezpośrednią (w skrócie: kamyczek – papka – ściana). Ze względu na specyfikę miejsca musi być „praktyczna” a więc zabezpieczona przed warunkami atmosferycznymi, dlatego będzie fugowana elastycznymi, mrozoodpornymi, najwyższej jakości klejami, a to powinno zapewnić jej długowieczność.
Niektóre artystyczne krakowskie środowiska jednym tchem wymieniają mozaiki i murale jako te, które „odmładzają” to królewskie, zabytkowe miasto. Pamiętamy, jak burzliwe dyskusje wywoływały inne mozaiki w tym mieście, zanim rozpostarto nad nimi parasol ochronny ludzi chcących je uchronić przed likwidacją. W tym kontekście można śmiało zakładać, że powstająca według Twojego projektu mozaika również na stałe wpisze się w krajobraz i historię Krakowa.
Elementem odmładzania Krakowa jest chyba to, że jego współcześnie żyjący mieszkańcy będą mieli swoją cegiełkę w tworzeniu sztuki użytkowej. Jest to pierwsza tego typu impreza w Polsce i być może na świecie. Nikt wcześniej nie zwrócił się do przechodniów ze słowami „chodź, pobawimy się mozaiką”. W trakcie trwania imprezy rondo cały czas będzie normalnie funkcjonować, więc liczymy na to, że jak i w zeszłym roku, wiele osób spontanicznie włączy się w akcję. Niech się cieszą, że robią coś dla swojego miasta czy miejsca, w którym codziennie bywają. Za 20 lat pokażą wnukom: popatrz – to ja przykleiłem ten kamyczek!
Z muralami jest nieco inaczej – nie da się ich tworzyć jako socjal-artu, gdzie każdy może wziąć udział w powstawaniu dzieła. Nie byłoby też organizacyjnie możliwe równoczesne tworzenie na rondzie mozaik i murali, dlatego artyści od tych ostatnich swoje prace wykonają w późniejszym terminie. Muszę tutaj zaznaczyć, że dzięki firmie Atlas mamy najwyższej jakości hydroizolację podłoża, więc jeśli antyczne mozaiki „robione na wapnie” przetrwały do naszych czasów, to ta mozaika, o ile nikt jej świadomie nie zniszczy będzie mogła przetrwać bardzo długo. Ale to pewnie dopiero nasi potomkowie będą mogli sprawdzić.
Uważam, że ozdabianie ronda jest sposobem na przywracanie ludziom przestrzeni miejskiej poprzez uświadamianie im, że to miejsce należy do nich a nie do miasta czy urzędu.
Aby dzieło było godne zachowania dla następnych pokoleń jako świadectwo sztuki naszych czasów, musi być już teraz, czyli na etapie tworzenia wykonane perfekcyjnie. Czy nie obawiasz się niedokładności, nonszalancji lub zbyt lekkiego podejścia do tematu tych, którzy bezpośrednio będą wykonywać mozaikę?
Nie obawiam się – będę cały czas na miejscu, gotów by skorygować ewentualne błędy. Po każdym dniu naniosę i wykonam niezbędne poprawki. Podczas całej akcji układania mozaiki liczy się fajna zabawa, której nie chcemy odbierać uczestnikom. Wolontariusze, którym przypisane są małe odcinki dzieła, są za te fragmenty odpowiedzialni i na bieżąco pilnują jakości prac, sami też podają odpowiednie kamienie, gdyż są przeszkoleni do tej akcji. Nie nastawiamy się bojowo do tych, którzy coś robią nie tak, jak należy, ale cierpliwie pokazujemy, jak właściwie wykonać pracę. Nikt nikomu nie wyliczy powierzchni do ułożenia. Jeśli komuś jakiś motyw będzie dobrze wychodził, to ułoży go w całości. Z kolei gdy przyjdzie większa ekipa np. klasa z jakiejś szkoły, to podzielimy ich na 3 mniejsze grupy, z których jedna będzie układać, druga fugować a trzecia wyczyści powstającą mozaikę. Przy takiej organizacji prace idą naprawdę sprawnie. Ciekawe jest to, że w całej mozaice nie ma dwóch podobnych miejsc. Jeśli jakiś fragment układa jedna osoba, to od razu widać, że robiły go jedne ręce. A jeżeli jest 10 osób, to widać 10 różnych charakterów. Każdy zostawia swój styl. Po skończeniu pracy łatwo dostrzec wszystkie etapy jej tworzenia, choć najpierw, na etapie powstawania mozaika nie prezentuje się zbyt atrakcyjnie, gdyż jest pobrudzona klejami, fugami, odciskami rąk układających ją osób. Dlatego potem wymaga dużej pracy związanej z czyszczeniem. Ze względu na dużą powierzchnię używamy do tego celu elektronarzędzi.
Czy prace przy pierwszym etapie tworzenia mozaiki, czyli w 2012 roku stały się lekcją, z której wiedza i wnioski teraz będą wykorzystane?
Oczywiście! Dla mnie to była kolosalna nauka. W ubiegłym roku byłem odpowiedzialny za cały projekt, czyli stronę artystyczną i techniczną a nie miałem pewności, czy w ogóle ludzie zechcą się włączyć w akcję. Teraz wchodzę na udeptany grunt, wiem, jakie materiały i w jakich ilościach są potrzebne, ile musimy mieć narzędzi, jak „ogarnąć” dużą grupę ludzi, jak zgrać w czasie współpracę z mediami i sponsorami. Jednak niezmiennie najważniejsze było i jest to, aby mozaika była tworzona przez mieszkańców Krakowa i była „ich”. W ubiegłym roku sam może dwa kamyczki ułożyłem, gdy chciałem komuś pokazać, jak należy to robić. Teraz będzie tak samo. Wystarczy mi satysfakcja, że pośród roślinnych motywów nawiązujących do twórczości Stanisława Wyspiańskiego, które zostaną wykonane – mam nadzieję – przez setki ludzi, zawiśnie odwzorowany przeze mnie w mozaice jeden ze słynnych autoportretów wykonanych w ołówku przez tego mistrza – bez mała rówieśnika fortu znajdującego się na Rondzie Mogilskim.
Wspomniany odwzorowany przez Ciebie autoportret Wyspiańskiego z pewnością będzie przyciągał uwagę tysięcy przechodniów, w tym nie tylko tych przypadkowych. Wielu artystów, nie tylko początkujących, ale też renomowanych marzy o podobnej, artystycznej szansie…
Trzeba brać sprawy w swoje ręce, zakasać rękawy i działać. Je tej szansy nie dostałem na tacy. Nie zostałem zaproszony do wykonania tej mozaiki, ale musiałem o nią zabiegać. Podczas przekonywania do sprawy poszczególnych osób, od których pozwolenia zależał los przedsięwzięcia posiłkowałem się efektami wielu moich wcześniejszych eventów, czy innych mozaikowych realizacji. Jak zwykle w życiu bywa, również przyjazny los i szczęśliwy zbieg okoliczności też tutaj miały swój udział. Poznałem panią Małgorzatę Jantos, która zainteresowała się mozaiką, wierzyła, że użycie jej to świetny pomysł na ozdobienie szarego, betonowego ronda. Spotkałem też zaangażowanego i z sercem podchodzącego do sprawy urzędnika miejskiego, pana Wiesława Szczurka. Tak więc odpowiednie osoby dały się przekonać i sprzyjały sprawie. Teraz dzieło musi się samo bronić.
Z Luboszem Karwatem rozmawiała Elżbieta Moździerz
Tuchów, 17 V 2013 r.
Ukończył Konserwację Dzieł Sztuki we Wrocławiu.
Od 2006 r. prowadzi Pracownię Lubosza Karwata
zajmującą się mozaiką oraz konserwacją zabytków.
Od roku 2009 przewodniczy Stowarzyszeniu
Polskich Artystów Mozaiki „SPartM”
W 2012 roku został wyróżniony w konkursie
im. Maćka Szumowskiego na reportaż.